Renezja Renata Grześkowiak

Miasto zasypia piętrami.
Osiedla gasną od góry.

Szczęście jest pełne
spać na zimnym półpiętrze
bezimiennego bloku.

Karton zawsze
zbyt durowo chroboce,        
a od lumpekskurtki               
roznosi się woń biedy.           

Podgłówek
ma wyszczerbiony rant
(młody z ósmego
rozwalił na nim rolki).               

Porywisty wiatr
gwiżdże radośnie                    
w szczelinach okien...